Trudno ogarnąć tutejsze rozkłady jazdy - dwie rzeczy są pewne. Pierwsza, w autobusie będzie bardzo zimno, ok. 16 ° C i druga, na miejsce dojedziesz albo 4 godz. później, albo wcześniej niż powiedział przewoźnik.
Do Nyaung U (baza wypadowa do Bagan) dotarliśmy za wcześnie, akurat wtedy zależało nam na opóźnieniu:) bo co tu robić o 4 rano? Oczywiście targować się z taksówkarzami o przejazd do hotelu, zahaczając o wschód słońca nad świątyniami w Bagan. Negocjacje szły marnie, już na starcie byliśmy na przegranej pozycji z powodu zimna (noce w Birmie są bardzo chłodne), ciemności i 6 km do hotelu, a do tego ceny zamiast maleć to były podbijane przez kolejnych taryfiarzy. Połączyliśmy siły z Japońcem - my lepiej mówiliśmy po angielsku, a jemu, jak to Japońcowi, zależało na milionie zdjęć ze swoich miliona aparatów. Dobiliśmy targu. Lady & Sir zapłacili trochę mniej, Japończyk tyle ile kazali byle byśmy już jechali. Przecież do wschodu mamy już tylko 2,5 godz.!
Słońce tego dnia kazało na siebie dość długo czekać. Świątynie pokazywały się nieśmiało jedna po drugiej, zmieniając swoje barwy w coraz cieplejsze. Kogut, który zaliczył kilkanaście fallstartów dobudził zamarzających fotografów, ptaki i resztę towarzystwa. Balony, które ruszyły w stronę słońca dopełniły krajobrazu. Wschód słońca w Bagan - zdecydowanie polecamy.
Oglądanie świątyń dokończyliśmy kolejnego dnia. Wybraliśmy sobie kilka sprośród tysiąca i ruszyliśmy na spacer na bosaka. Po Angkor Wat trudno już nam wpaść w podobny zachwyt. Niemniej jednak bardzo nam się podobało. Dużym plusem jest mniejsza liczba turystów i nachalność sprzedawców. Poznaliśmy Birmankę, która zna kilka polskich słów, których nauczył ją polski znajomy mieszkający w Birmie. Dla podtrzymania dobrych relacji polsko-birmańskich zrobiła mi makijaż chroniący przed opalenizną i wysuszeniem skóry. Swoją drogą nie spotyka się tu kobiet nie stosujących thanakha.
W Nyaung U postanowiliśmy nadrobić zaległości kulinarne. Postawiliśmy na dwie knajpy - jedna specjalizowala się w kuchni włoskiej. Podobno najlepsza w mieście - zdaniem Michele - Włocha z polskiej krwi i kości, nie urywa:) ale fajnie było zjeść coś innego niż ryż z przyprawami. Druga, Myo Myo Myanmar Rice Food - wg przewodnika szef kuchni przygotowuje najlepsze dania kuchni birmańskiej. Nie wierzcie - chorujemy drugi dzień, ta już urywa!!! Robimy dłuższą przerwę w Kalaw. Mieliśmy w planach trekking nad jezioro Inle. Na razie regenerujemy siły, a potem się zobaczy.
Zwięźle & praktycznie:
bilet do Bagan 15500 MMK,
bilet wstępu do Old Bagan 19$,
pizza 6000 MMK, lasagne 7000 MMK, piwo 1500-2000 MMK,
masaż 7000 MMK,
spodnie/ longyi 6000 MMK,
woda 200 MMK, banany 500 MMK
pokój z łazienką i śniadaniem 120 zł/ noc