Geoblog.pl    niemanaswdomu    Podróże    Tajlandia-Kambodza-Birma    Sukhotai- taka mała miejscowość a taka fajna.
Zwiń mapę
2017
02
sty

Sukhotai- taka mała miejscowość a taka fajna.

 
Tajlandia
Tajlandia, Sukhothai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10480 km
 
Do Sukothai dotarliśmy wieczorem. Łapiemy pierwszego lepszego tuk tuka i jedziemy do hotelu, który okazał się strzałem w 10. Na uboczu z dala od nocnego szumu, czysty, obsługa przemiła, a na dodatek mają wypożyczalnie skuterków. Po całym dniu w autobusie odpuszczamy sobie wieczorne zwiedzanie miasta, jemy na kolacje resztę rzeczy jakie były przeznaczone na podróż i idziemy spać. Miasto nie jest duże, składa się z dwóch części - starej i nowej. W starej znajduje sie Park Historyczny, w nowej zaś są hotele, sklepy, targowiska i dworzec. Obie części są oddalone od siebie o jakieś 15 km i na szczęście łączy je prosta droga, dzięki czemu decydujemy się jechać skuterem.
Śniadanie jemy na pełnym wypasie w hotelowej restauracji, odbieramy klucze do naszego wehikułu i jedziemy. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie pomylił drogi (przejechaliśmy ponad 3 km w przeciwnym kierunku), brawo ja!
Park okazał sie skupiskiem wielu świątyń, posągów i oczek wodnych. Na pierwszy rzut oka przypominał Angkor Wat tylko że odwiedza go dużo mniej turystów co zdecydowanie działa na jego korzyść. Na dzień dobry miło się zaskoczyliśmy, bo władze postanowiły znieść opłatę za zwiedzanie całego kompleksu. Obejście najważniejszych punktów zajęło nam kilka godzin. Nie będę się rozpisywał co widzieliśmy, myśle że zdjecia lepiej to zobrazują.
Popołudniu pojechaliśmy na targ uzupełnić nasz prowiant przed podróżą do Mae Sot (tu znajduje się przejście graniczne do Birmy). Zakupy były standardowe, kiść bananow, worek mandarynek i trochę warzyw. Naszła nas ochota na popróbowanie jakiś smakołyków przyrządzanych na targu. Wszystko smakowalo pysznie oprócz jednej rzeczy, przed którą musimy wszystkich przestrzec. Wiadomo nie od dziś że uwielbiam mięso, a te kraje nie są najbogatsze, krowy i kurczaki wychudzone (świnie widzieliśmy w Angkorze i nie można bylo powiedzieć że nie dojada aleto był wyjątek) to i mięso jest drogie i podawane w małych ilościach. Wypatrzyliśmy na targu coś co przypominało kiełbasę, pani przyznała nam racje z tym, że jest to chińska kiełbasa. To bylo najgorsze coś co jedliśmy. Konsystecją przypominało stary smar do łożysk, a smakiem wszystko czego się nie lubi, posmak tego rarytasu długo nas nie opuszczał, bleeh. No i skłamałem, była jeszcze jedna rzecz, na której sie zawiodlem, mianowicie był to kokos, świeży, dopiero rozcięty miał smakować jak ósmy cud świata, bo przecież w każdym programie podróżniczym zachwycają się jego smakiem. Ja od zachwytu byłem daleki, była to moja druga, a zarazem ostatnia próba wypicia wody z kokosa. Moje zawiedzenie można porownać jedynie do zawodu dziecka, które właśnie się dowiedziało, że Mikołaj nie istnieje.
O 20 lądujemy w hotelu, przepakowywujemy plecaki, nastawiamy budziki na 2:30 i idziemy spać, bo przed świtem rozpoczynamy wkońcu abordaż Birmy!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Maciek
Maciek - 2017-01-04 02:01
Coś czuję, że umarłbym z głodu już po kilku dniach tych waszych wycieczek :)
 
 
niemanaswdomu
Nie ma nas w domu
Dominika i Michał
zwiedzili 3% świata (6 państw)
Zasoby: 30 wpisów30 95 komentarzy95 318 zdjęć318 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
04.09.2018 - 22.09.2018
 
 
08.12.2016 - 21.01.2017