Miał być wpis zaraz po zameldowaniu się w hotelu ale niestety podróż i zmęczenie z nią związane nas przerosły. Dawno tak nie miałem że w ciągu jednego dnia spałem 3 razy!
Cytując kazachski zespół discopolowy z MTv "adin dwa tri, pojechali!" Mieliśmy zacząć zwiedzanie wykorzystując czas na ile się da, niestety tak nie jest i chyba nie będzie. Kraj nie jest jeszcze przygotowany na turystów. Almaty są zwykłym dużym miastem w którym do zobaczenia jest kilka parków, parę sowieckich budowli i monumentów. Ludzie tu są mili ale chorują na syndrom szybkiego wzbogacania się na turystach. Poszliśmy do biura informacji turystycznej gdzie dowiedzieliśmy sie, że do największych atrakcji turystycznych w danym regionie (głównie po to tu ludzie przyjeżdżają) są organizowane wycieczki jedynie w weekendy a ich cena zwala z nóg. No ale zdecydowaliśmy że jedziemy! Wykupiliśmy wycieczkę i poszliśmy zwiedzać miasto. Zobaczyliśmy wielki pomnik upamiętniający obronę Moskwy, zielony bazar, park centralny ( gdzie jest wszystko! Aqua park, wesołe miasteczko, jezioro, mini zoo i cała masa placów zabaw dla dzieci). W czasie tej przechadzki doszliśmy do wniosku że załatwimy te wycieczki inaczej, pojedziemy tam w tygodniu jak nie ma turystów. Plan był prosty i już parę razy przetestowany, wypożyczamy auto, modlimy sie że policja nas nie naciagnie na łapówki i jedziemy gdzie chcemy. Poszliśmy do kobiety prosić o anulowanie wycieczki weekendowej i oddanie pieniedzy, udało się. Wcześniej wysłałem prośbę o rezerwację samochodu. I tu zaczyna się kazachska przygoda! Kazachowie nie chętnie odpisuja na maile, jak zostawia się im wiadomość na whatsuppie to może czasem odpowiedza w formie nagrania. Okazało się że nie mają dostępnego 4x4 (mimo że na stronie widnieje jako dostępne) a osobówki nam nie wypożycza bo teren jest iście off-roadowy( ich ulubione sformułowanie aby podbić cenę). Nie poddajemy się dogadaliśmy się że bierzemy osobówkę a tam gdzie nie damy rady dojechać nią to ogarniemy auto zastępcze z kierowcą. Udało się mamy swoją hondę od 11 do 14 września! Została jeszcze jedna atrakcja do zobaczenia do której nie możemy się dostać, już nawet w internetach piszą że jest źle i żeby unikać samodzielnej jazdy tam. Znaleźliśmy kontakt do Sergieja który pisze po polsku i organizuje takie wycieczki. Wstępnie byliśmy dogadani na 150 dolarów za dzień później cena skoczyla do 200 bo na jeden dzień nie opłaca się mniej brać. Okej, to bierzemy dwudniowa i tu pyk nagle cena wzrosla do 400 dolarów za dwa dni (paliwo tu jest za 2 zł a średnia krajowa wynosi 1586 zł, więc pensja Sergieja jest całkiem, calkiem), przez co zakończyliśmy naszą współpracę ale niesmak pozostał. Do tej pory nasze dni wyglądają tak że cały dzień jesteśmy na mieście, a w hotelu do późnych godzin nocnych wertujemy internet w poszukiwaniu jakiś rozwiązań, które pozwolą nam coś zobaczyć i nie stracić całych funduszy na 3 dniowa wycieczkę. Poniżej załączamy kilka zdjęć. Jak ochłoniemy napiszemy jakiegoś posta jak tu jest wspaniale i w ogóle, póki co jesteśmy trochę zawiedzeni poziomem organizacji Kazachow.