No i jesteśmy! Wyjazd z lotniska poszedł nam całkiem sprawnie, ale tylko dzięki orientacji i opanowaniu Michała. Złapaliśmy kolejkę i po ok. 30 minutach byliśmy na miejscu. Na miejscu, gdzie zaczął się nas 5 km spacer do hostelu. Pominę emocje, które temu towarzyszyły :) Sam Bangkok? Miasto jak miasto - jak mawia klasyk. Duży, tłoczny, śmierdzący spalinami i resztkami nadgintego jedzenia. Mamy nadzieję, że jutro miasto nas oczaruje.
Nasz pokój jest extra, wszystko co potrzebne mamy: klimatyzację, duuuuuuże łóżko bez robaków i kubełek do spłukiwania toalety :)
Cały dzień minął nam na odsypianiu lotu i obmyślaniu co jeszcze wyrzucić z plecaków. Wszystko zostaje:) Ale za to wieczór spędziliśmy na pobliskim targu, w miłej włosko-tajskiej knajpce prowadzonej przez Hindusów. Na razie ze samków Azji znamy tylko piwo (w promocyjnej cenie!), ale jutro startujemy od rana z zupą i kurczakiem.
Zwięźle & praktycznie:
100 USD = 3554 BHT kantor na lotnisku (koło kolejki jest lepszy kurs niż na wyższych poziomach)
woda1,5l -14 BHT
piwo 0,62 l - 70 BHTw barze, a w sklepie 56 BHT
kolejka miejska - 90 BHT za dwie osoby (polecamy jednak rozejrzeć sie za autobusem lub złapać taksę ze stacji kolejki)